lyrics
balkon jak fantom
utkany z pajęczyny uczuć
w postindustrialnym landszafcie
anglosaskiego podstępu
odkrywa
płaty pamięci
kronikarzy nicości
jak kołdra usypiająca płochliwą
nagość
falują żagle korablów
nienasyceniem instynktów
zwierzęcego trwania
rodzenia i konania
Szekspirowe tyrady
dla deziluzji potomnych
z balkonu
westchnienia ekstrawertyczne
po fasadzie jak skałach
wzrasta potęga wyobraźni
consummatum est
dotyk
chociaż jaźń
jak pokaleczona
stłuczona szyba