lyrics
i znów jest poniedziałek, pierwszy dzień tygodnia
do biura wchodzi łysy, w czarnym golfie
i przyciasnych spodniach
5 x 8 to 40 ha do przerobienia
pisania, gadania, ustalania, rysowania
lecz łysy na razie się tym nie przejmuje
chce pić kawy i herbaty i to go zajmuje
siada przy biurku, odpala laptopa
wdech bierze głęboki, co za robota!
pierdole, nie robie idę na kawę
po niej będzie dobrze
będzie ciągnął sprawę
kawa, herbata, kawa herbata
na łysego i jego prace nie ma bata, nie ma bata…
i tak mija dzień pierwszy i wtorek przychodzi
a z łysego znów cała moc uchodzi…
patrzy na patrzy na kolegów, szczególnie Mateusza
który też znudzony znów do kuchni rusza
idzie za nim z czołem podniesionym
w swej świadomości będąc niewyrobionym
kawa, herbata, kawa herbata
na łysego i jego prace nie ma bata, nie ma bata…