i znów jest poniedziałek, pierwszy dzień tygodnia do biura wchodzi łysy, w czarnym golfie i przyciasnych spodniach 5 x 8 to 40 ha do przerobienia pisania, gadania, ustalania, rysowania lecz łysy na razie się tym nie przejmuje chce pić kawy i herbaty i to go zajmuje siada przy biurku, odpala laptopa wdech bierze głęboki, co za robota! pierdole, nie robie idę na kawę po niej będzie dobrze będzie ciągnął sprawę kawa, herbata, kawa herbata na łysego i jego prace nie ma bata, nie ma bata… i tak mija dzień pierwszy i wtorek przychodzi a z łysego znów cała moc uchodzi… patrzy na patrzy na kolegów, szczególnie Mateusza który też znudzony znów do kuchni rusza idzie za nim z czołem podniesionym w swej świadomości będąc niewyrobionym kawa, herbata, kawa herbata na łysego i jego prace nie ma bata, nie ma bata…