lyrics
Myślałem, że po tym przebudzeniu będę już wolny, ale życie tak nie działa.
Wracałem do telefonu jak do jebanej butelki – niby wiem, że mnie niszczy, a i tak otwieram.
Klikam „podglądaj” i już czuję, jak mi się mózg topi od porównań, jakby ktoś wbijał mi w głowę gwoździe cudzej doskonałości.
I za każdym razem, gdy odpalam ten syf, mam wrażenie, że wracam do swojego starego więzienia.
Nikt mnie tam nie trzyma, tylko ja sam, jak debil, co zna kod do drzwi, a i tak siedzi w środku.
Są noce, kiedy pękam.
Kiedy czuję tę cholerną pustkę i szukam czegokolwiek, żeby ją zatkać.
I wtedy ten ekran świeci mi jak neon nad burdelami życia innych ludzi: „patrz, patrz, patrz”.
I wiesz co?
Patrzę.
A potem nienawidzę siebie za to, że znowu dałem się złapać w ich plastikową pułapkę.
Ale może właśnie na tym polega dojrzewanie – że w końcu masz odwagę powiedzieć sobie „spierdoliłem, ale idę dalej”.