lyrics
Yo, yo…
Nie gniewaj się, stary, to tylko cardio dla moich wersów,
Bo ty cardio robisz tylko w drodze po kebsa. Gotowy?
Gruby boss z osiedla, tylko bez fortuny,
Twoje bling-bling z plastiku, nawet dzieci się nie łudzą,
Mówisz, że trenujesz – jasne, chyba podnoszenie sztućców,
Biegasz tylko językiem, nogi w trybie „stand by”, bez skrupułów.
Podlizujesz się każdemu – mistrz dyplomacji,
Ale jak ktoś mniejszy, to grasz w dominacji,
Tylko dziwne, że przy równym wzroście… znikasz,
Nawet jebanego miszy się cykasz
Ej, fake king, fake life, wszystko na pokaz,
Udajesz bogatego, ale portfel jak Nokia – stary, pusty i toporny,
Sprzedałeś kumpli jak przecenę w markecie,
Fałsz leje się z ciebie, stary, nawet gdy śpisz w swojej sieci.
Ty bijesz słabszych? Wow, medal z kartonu,
A w CV dopisz „uciekam, gdy ktoś patrzy prosto w twarz, ziomuś”,
Mówisz „bracie” każdemu, a potem robisz tyły,
Twoje lojalności są jak twoje sprinty – nigdy nie były.
Okłamujesz wszystkich, nawet samego siebie,
W lustrze to pewnie widzisz, ale robisz „delete”, bo się nie chce,
Jesteś jak reklama w TV – dużo krzyku, zero treści,
I nawet w twoich historiach Insta… nic się nie mieści.
Ej, fake king, fake life, wszystko na pokaz,
Udajesz bogatego, ale portfel jak Nokia – stary, pusty i toporny,
Sprzedałeś kumpli jak przecenę w markecie,
Fałsz leje się z ciebie, stary, nawet gdy śpisz w swojej sieci.
Nie spinaj się, ziomek, to nie koniec świata,
Ale jak chcesz mnie dogonić – to lepiej zacznij od biegania.
Peace