lyrics
Pawełku.
Niepotrzebnie pospieszyłeś
TAM NA GÓRĘ.
Oni TAM mają ludzi z różnych stron świata.
Myślę, że jeszcze wszystkiego nie zrobiłeś. Myślę, że przydałbyś się tutaj,
na tym łez padole.
Teraz jesteśmy w rozsterce,
lecz kiedyś pójdziemy za Tobą,
oczy zamknąwszy i serce.
Słyszysz kojący szelest?
Podążasz szelestu tym drogą,
bo serce przestało bić w piersi.
W największej boleści tej drogi spójrz,
to Anioł skrzydłami szeleści.
I miłość przygarnie Cię nieograniczona,
czule przytuli do piersi, i już nie trzeba nie będziesz się bać, już nie będzie boleści.
Staniesz przed bramą nadziei,
cudownym blaskiem bijącym.
Tam nie ma bólu i krzywdy.
Jest tylko miłość gorąca.
Czeka by porwać w ramiona,
unieść jak kiedyś żyjąca.
Pójdziemy.
Pójdziemy wszyscy na pewno w tą podróż piękną, lecz bez końca.
Aniołowie zanieśli Cię na skrzydłach do krainy zielonych łąk i pachnących kwiatów,
gdzie wszyscy są zgodni i nikt nie robi krzywdy bratu.
Mówią, że odchodzi się na zawsze.
Lecz są ludzie, którzy pozostają w sercach i umysłach.
I Ty pozostaniesz z nami w śpiewie ptaków,
szemrzących strumieniach,
kołysanych wiatrem drzewach,
gdy potrzebujemy cienia.
Noc do snu otuliła Cię szalem z gwiazd,
lecz nie śpij, poczekaj.
Przywitasz niejednego z nas.
Przygotowuje się rolę życia na ziemi,
a zagra się już tam, między swemi.
W czas wszyscy przybędziemy z ochotą na
Scenę Złotą.
Zapisuje się ją z pierwszym oddechem,
lecz niekiedy jej słowa podkreślamy grzechem.
Bo życie jest, jak teatr.
Miłość, jak tchnienie wiosny.
Gdy odkupisz swe winy, na Złotej Scenie
staniesz radosny.
Einstein kiedyś powiedział - "gdyby człowiek
poruszał się z prędkością światła,
to czas stanąłby w miejscu".
Dla jednych dusza, dla innych ciało astralne.
Zapewne poruszają się z prędkością światła,
bo czas stanął dla nich w miejscu...