Ścięło mnie z nóg, opuścił Bóg, na koncie spory dług Pomimo wielu prób, nie potrafię stanąć znów Na nogi, morda przyklejona do podłogi Przez nałogi, oczy sowy, rozwalony, chociaż mocno porobiony Chce żebyś wiedziała, jak to gówno mnie rozwala Porwała fala, niewyobrażalna skala Twardy jak skała, która opada na dno, Gaśnie światło, Brzytwa, która chwytam podcina gardło Bóg nie gra w kości, ale zostały rzucone Nasza przyszłość leży w rowie Nikt dobrego nic nie powie, jak się dowie Co skrywało się w mojej chorej głowie Idę do diabła, bo w piekle jest moje miejsce Czeka ugrzanę, przez dupę .......... Świadomie lub nie to jest teraz nie ważne Patrzcie jak teraz śmiertelnie, zachowuje się poważnie