Chciałabym krzyczeć tak głośno by krzyk słyszano w przestworzach o bólu i niemocy, o dniach bez nadziei, o krzyku co rozdziera serce tęsknocie co ulgę przynosi, lecz gdzie to znaleźć można, zniknęło wszystko bezpowrotnie, obecność, czas spędzony razem, teraz każdy z nas jest sam ze swoim drogowskazem, on prowadzi swoimi ścieżkami i w kocu zawsze zostajemy sami, samotność jest z nam wpisana na zawsze czy wróci radość nim serce zgaśnie, ta mała radość co rozjaśni dni kiedy będziemy znów ja i ty , chciałabym zagrać na głos pieśń niemocy żeby było słychać w niebie od rana do nocy, by pieśń ta trwała dla wszystkich strapionych osładzając im Raj utracony.