Letra da música
Kamil chwycił za gitarę
Diabeł w bębny dał mu parę
Sowa siadła przy klawiszach
Zaraz będzie w uszach cisza?
Nie! To dopiero jest początek
Każdy z nich miał swój zakątek
Świata, w którym nic nie żałował
I co wieczór ostro balował
U Panasa drzwi otwarte
Wszystkie stołki już zajęte
Zbychu z Zenkiem to ekipa
Z której nikt się nie wywinie
Krzychu prosi o piwo z sokiem
Patrząc na świat krzywym okiem
To jest noc, co nie ma końca
Przy gorącym świetle słońca... nigdy!
Batman wszedł, poprawił pelerynę
Miał na dyskusję kwaśną minę
Kunc próbował coś powiedzieć
Ale nikt go nie chciał wiedzieć
Panas patrzył na to z boku
Pełno gości jest o zmroku
Jego bar to dusz poczekalnia
Scena głośna, niebanalna
U Panasa drzwi otwarte
Wszystkie stołki już zajęte
Zbychu z Zenkiem to ekipa
Z której nikt się nie wywinie
Krzychu prosi o piwo z sokiem
Patrząc na świat krzywym okiem
To jest noc, co nie ma końca
Przy gorącym świetle słońca... nigdy!
Diabeł, Kamil, Sowa grają
Ściany tego baru drgają
Do białego rana!