Wziął pasterz w ręce nożyce wielkie spętał owieczkę myślała, że na rzeź idzie lecz wyznał szczerze, że zwierzęta kocha i zdjął z niej futro, sama się przecież nie rozbierze. Gdy nago tak stała przed swoim panem poczuła jak bardzo jest zakochana, gotowa na wszystko, mlekiem i runem tylko jemu oddana. Więc cała drży, przebiera nogami gdy zbliża się pan jej z nożycami. Od lat ją karmi i pielęgnuje chroni, czesze kolce wyjmuje. Jak tu nie kochać takiego pasterza co dba i kocha swojego zwierza? Owieczka patrzy w oczy kochanego, i widzi błysk noża ostrego. Podchodzi drżąca, bo wciąż go kocha. Zabija z miłością owiec hodowca...