Dalszöveg
[Zwrotka 1]
Żyję w planszy, co przypomina film,
każdy krok zapisany gdzieś pod skrypt.
Patrzę w niebo – a tam sztuczny błysk,
to nie gwiazdy, tylko lampy w studio, ziom, widzisz?
Chcą żebym wierzył, że to moja droga,
a to tylko scenografia, reżyser ma kontrola.
Role rozdane, nikt nie pyta mnie o zdanie,
ale w głowie mam bunt – i to nie ustanie.
[Refren]
Każdy z nas jak Truman, w teatrze bez końca,
gra napisaną rolę, nie zna scenariusza.
W sztucznym niebie szukam prawdy, która nie znika,
czyja ręka reżyserem, a gdzie wolna jest muzyka?
[Zwrotka 2]
Ekrany patrzą, kamery mrugają,
uśmiechy ludzi jak maski – udają.
Wszystko powtarza się jak loop na tracku,
czy to ja żyję, czy kopia w matriksie w backupu?
System gra w grę, w której nie ma pauzy,
wyreżyserowane nawet moje awantury.
Ale serce bije mocniej, słyszę jego beat,
prawdziwy rytm – nie do podrobienia, kid.
[Refren]
Każdy z nas jak Truman, w teatrze bez końca,
gra napisaną rolę, nie zna scenariusza.
W sztucznym niebie szukam prawdy, która nie znika,
czyja ręka reżyserem, a gdzie wolna jest muzyka?
[Zwrotka 3]
Może znajdę drzwi, wyjdę poza obraz,
za kulisami cisza, tam prawdy podgląd.
Nie chcę być lalką w cudzych rękach,
wolność – to jedyna scena, w której chcę zagrać.
Więc podnoszę głos, niech to będzie krzyk,
że nie dam się uwięzić w plastikowy mit.
Jeśli świat to iluzja, rozwalę tę scenę,
i pójdę po swoje – razem czy w pojedynkę.
[Refren]
Każdy z nas jak Truman, w teatrze bez końca,
gra napisaną rolę, nie zna scenariusza.
W sztucznym niebie szukam prawdy, która nie znika,
czyja ręka reżyserem, a gdzie wolna jest muzyka?