Znamy się już z trzydzieści lat — spotkanie nagłe, jakby los na chwilę odsunął czas i wtedy przyszła miłość. Tyle wspólnych dni i nocy, tyle słów rzuconych w ciszę, śmiechów, które znały drogę, miejsc tak bardzo tylko naszych. Budowaliśmy z drobiazgów coś, co miało trwać na zawsze, z gestów, spojrzeń, niedopowiedzeń, z czułych „jeszcze” i „zostań”. Ref. A ja to zepsułem. Nie krzykiem — raczej milczeniem, tchórzliwą ucieczką chwilą, która urosła w przepaść.
Teraz stoję po tej stronie, gdzie żaden żal już nie pomaga, bo czasu nie da się przeprosić, a serca nie umieją cofać. Zostały tylko wspomnienia — wierne aż do bólu, i miłość, która była prawdziwa, choć nie umiałem jej zatrzymać w ramionach