Paroles
[Osoba 1 – „łatwo”]
Mówią, że życie jest proste, patrz – wszystko mi płynie,
jakby szczęście samo pukało, kiedy drzwi uchylę.
Zarabiam, mam ludzi, przyszłość brzmi jak pewniak,
a ty mówisz, że się starasz – więc czemu tak cholernie przegrywasz?
---
[Osoba 2 – „trudno”]
Przegrywam? Ja, kurwa, walczę o każdy dzień,
jakby los chciał udowodnić, że dla mnie miejsca brak jest.
Ty masz życie w kieszeni, ja mam ciągle pod górę,
i pytanie: „dlaczego ja?” – i czemu wszystko idzie w mur, ej?
---
[Osoba 1]
Może przesadzasz? Może trzeba mniej narzekać?
Życie daje tym, co chcą brać, a nie tylko czekać.
Ja łapię okazję, ty jakbyś szukał wymówki,
pytam: gdzie twój sens? Czy tylko liczysz na cud, kid?
---
[Osoba 2]
Ty serio wierzysz, że każdy startuje z tej samej linii?
Że nikt nie nosi traum, co dusza do krwi rozwali?
Może ty masz podane, ok – nie moja wina,
ale patrzenie z góry? – to dopiero jest ironia.
---
[Osoba 1]
A może życie samo wybiera, komu ma dawać?
Może ci, co mają trudniej, mają coś do naprawiania?
Pytasz o sens? Ja czasem też nie wiem,
czy żyję, bo umiem, czy tylko tak sobie biegnę…
---
[Osoba 2 – mocniej]
Biegniesz? Ja tonę w oddechu, którego brakuje,
czasem czuję, że moje „stawanie” tylko bardziej mnie psuje.
Pytałem sensu – cisza! Pytałem życia – śmiech!
Czasem mam wrażenie, że los mówi: „spierdalaj, weź”.
---
[Osoba 1]
Ale po co tyle łez? Świat taki właśnie bywa,
nie zmienisz faktu, że czasem ktoś znika, zanim zdąży zapytać.
Taka kolej – jedni jadą dalej, inni kończą wcześniej,
jakby życie się śpieszyło, żeby zabrać tych niewłaściwych.
---
[Osoba 2 – krzyk, wulgarnie]
I właśnie to mnie wkurwia najbardziej –
że odchodzą ci, co mieli jeszcze kurwa czas na marzenia!
A świat ich nie zatrzymał – jakby był niewzruszony,
jakby sens miał gdzieś wartość człowieka, co dopiero się rodził.
---
[Osoba 1 – pół-głosem]
Może sens nie jest dany, może trzeba go tworzyć,
czasem nawet jak nie wiesz – musisz dalej coś robić.
---
[Osoba 2 – brutalnie emocjonalnie]
Robię, próbuję, kurwa, i ciągle ktoś to pomija,
ciągle ktoś obwinia, choć nie mam nic na sumieniu, mija
kolejny dzień, a ja wciąż bez stabilizacji,
jakby życie pisało scenariusz krzywd w każdej iteracji.
---
[Osoba 1 – ostatnia linia]
A gdybyś mógł coś zmienić, co byś zmienił?
---
[Osoba 2 – zakończenie, jak cios, do myślenia]
Żeby świat nie decydował za mnie, kim jestem – zanim mnie pozna.
Żeby staranie się miało cenę większą niż jebana pozorna „normalność”.
Żeby sens nie uciekał tym, co naprawdę go szukają.
Bo jak długo mam walczyć, zanim życie przestanie mówić „trudno”?