[Intro] Heej Szefowo Daj już spokój Co? [śmiech w tle] Bo my tu żywi jeszcze jesteśmy
[Verse 1] Od świtu wiertła Jak budzik w ścianę Kawa w kubku Ale ręce drżą stale Mózgi w pyle W kartonach mamy biurko Ty mówisz: „jeszcze troszkę” My: „to już jest za krótko”
Korytarz zaklejony taśmą Jak plan filmowy My w kaskach z papieru Humor bojowy Na mailu znowu szkic nowej kuchni A nam już nawet memy nie wchodzą do główki
[Chorus] Hej szefowo Daj już spokój z tymi remontami Bo jak tak dalej będziesz cisnąć To się sami To się sami pozwalniamy Hej szefowo Daj już spokój z tymi remontami Bo jak tak dalej będziesz cisnąć To się sami To się sami pozwalniamy
[Verse 2] Ty: „będzie pięknie Tylko trzeba przecierpieć” My liczymy dni Jak kreski na serwecie Schody zmieniałaś już z pięć razy w miesiąc My dalej w korku kurzu Tu się ciężko oddycha Wiesz co
Raport w kalendarzu W tle młot pneumatyczny Słowa gubią rytm Każdy wers dramatyczny W windzie farba Więc chodzimy pieszo Kondycja rośnie Ale nerwy nam wyszły jesienią
[Chorus]
[Bridge] [low vocal register] Najpierw łazienka Potem recepcja Potem open space Zawsze „ostatnia sekcja”
[pełen głos] Jak skończysz wszystko I zabraknie ścian To co zostanie? Tylko pusty plan
[Chorus]
Estilo de música
Hard-hitting Polish rap over bouncy trap drums and thick sub bass. Verses stay conversational and sarcastic, with roomy male vocals and occasional group ad-libs. Hook jumps out with stacked shouts on the title line and a minimal beat drop. Short bridge strips to bass and claps before final chorus slam.