Lời bài hát
[Verse]
Deszcz na betonie, pamięć jak mimoza,
Osiedlem znów przechadza się nostalgia.
Czuję wieje z północy, dusza marudzi,
Zamknięty w klatce, serce krzyczy, nie łudź się.
[Verse 2]
Mur wyższy niż Everest, smutkiem owiany,
Ciemne myśli w głowie jak w kapeluszu czarnym.
Chłód na przedramieniu, gubię ciepłe wspomnienia,
Znalazłem się w labiryncie, bez nadziei zbawienia.
[Chorus]
Zapadam w siebie, jak w sen nieinteresujący,
Czuję ból, jak kolec róży, dotkliwy, wbijający.
Skraść próbuję chwilę, która już dawno miniona,
Czarne chmury nad głowami, niczym losy splecione.
[Verse 3]
Dym z papierosa, myśli idą wolno,
Każdy świt, każdego dnia, znów samotność bolna.
Słowa ciążą w gardle, ściskają jak w nyplu,
Jakby każde wyznanie miało być wytchnieniem najlepszym.
[Bridge]
Czasem marzę o świetle, które da mi drogę,
Ale cień trzyma wciąż za rękę, prowadzi w ciemną stronę.
Zapetleni w kręgu życia, jak psy w biegu zadyszane,
Terapia na smutek, to rymów rzucane kruszone kamienie.
[Chorus]
Zapadam w siebie, jak w sen nieinteresujący,
Czuję ból, jak kolec róży, dotkliwy, wbijający.
Skraść próbuję chwilę, która już dawno miniona,
Czarne chmury nad głowami, niczym losy splecione.
Phong cách âm nhạc
rap, atmospheric, melancholic, hip-hop