lyrics
,, Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby już zapłonął".
Na pozór - wszystko jest okej.
Na pozór - wstaje nowy dzień.
Na pozór - karty w dłoni mam.
Na pozór - rozdam je sobie sam.
A On, na świat przyszedł ten.
Dziecięciem stając się.
I kiedy nadszedł czas.
W Jordanu wodach zanurzył stopy swe.
Głos z nieba rozległ się.
To Jezus, Syn mój jest.
Rzekł Bóg, Ojciec, patrząc na ziemię, dzieło swe.
Na pozór - nic nie zmieniło się.
Na pozór - świat wokół siebie kręci się.
A On, w historię świata wszedł.
Na złamanymi na ciele
i duszy pochylał się.
Pomnożonym chlebem karmił całe rzesze.
Wichry uciszał jednym gestem.
Złe duchy ze strachem wołały: Ty, Bogiem jesteś!
I uciekały w siną dal, jak galareta trzęsąc się.
Na pozór - niektórzy słuchali jego słów.
Na pozór - nadstawiali uszy swe.
Lecz pełne fałszu i zdrady, były serca te.
Skazali Go na krzyż,
a nie spodziewali się,
że on znakiem miłości stanie się.
Miłości, która od Ojca przez Syna, od krzyża wypływa.
Ona niczym lawa żarem wielkim płonie.
Ogień odkupienia niosąc światu.
Nie wiedzieli, że w tym krzyżu, miłość Boga ogniem wrze.
Na pozór - świat cieszy się, że z Bogiem koniec jest.
Na pozór - kamieniem przytwierdza myślenie swe.
Na pozór - strażnicy poprawności pojawiają się.
A On, gdy po Wielkim Piątku, opadł bitewny kurz.
Trzeciego dnia, poranną rosą, wstał z grobu, stopą bosą.
Chorągiew zwycięstwa dzierży w dłoni.
Zło ucieka niczym tabun przerażonych koni.
Mocą Świętego Ducha, ogień Ewangelii rozprzestrzenia się.
Na pozór - nie możemy żyć.
Na pozór - ani w kałuży grzechu tkwić.
Na pozór - ze złem i z Bogiem w zgodzie być.
Na pozór - choć wielu zdaje się, że trzecia droga jest.
Białe czarnym ani szarym nie stanie się.
A On, na drogę życia z Nim, w Chlebie zostawił się.
Podaje mi dłoń łaski swej.
On nie pozornie, lecz naprawdę z nami jest.
Jezu, niech ogień miłości Twej, jasnym blaskiem płonie
w sercu mym.