เนื้อเพลง
[Verse]
Do Solca zajechałem marzenia w kieszeni
SPA chciałem luksus gdzie cisza się mieni
Na recepcji uśmiech wręcz promienisty
Chwila relaksu bo dzień był mglisty
[Verse 2]
Lekarz Grabski patrzy rzuca w papier stosem
"Pakiet Rajski" mówi z lekkim patosem
Medyczne badania choć nie tego chciałem
Ale dobrze niech będzie słowo dałem
[Chorus]
Pokój pachnie siarką duszniej niż w niebie
Ale w sumie to mi wszystko jedno w potrzebie
Masaż w planach sauna za rogiem ukryta
Życie jest poezją kiedy skóra syta
[Verse 3]
Nie ma to jak termy noc w nich się pławi
Każdy stres przepadł tonę sam w zabawie
Wieczorny czilout wędzonej soli aromat
Gdzieś tam w tle muzyka i klarnetowy format
[Bridge]
Odetchnąć można mówię z całą mocą
Z dala od problemów z błogosławioną nocą
Wyjdę stąd odmieniony jak inny człowiek
Zapamiętam Solec viralny to jest śpiew
[Chorus]
Pokój pachnie siarką duszniej niż w niebie
Ale w sumie to mi wszystko jedno w potrzebie
Masaż w planach sauna za rogiem ukryta
Życie jest poezją kiedy skóra syta