Już za chwile koniec lata A ja z ziomkiem po ulicy se latam Znam go już lata, więc wiem, że zabije dla mnie, jak brat dla brata Ej, słońce świeci, mój brat przez to coś bredzi A ja, jak stuleja, myślę że w końcu ten demon do niej ze mnie wyleci Mija parę godzin mój brat se leży A ja znowu sobie myślę ale to gadka z nią siedzi Zaczynam mówiąc może wyjdziesz ze mną mała? Ona na to: no to dawaj, walniemy grama Niepozorny chłopak, wiedziałem, że to będzie dramat Dlatego grzecznie odmawiam I tak połamała się z nią sprawa Wychodzę znów do mojego brata Pytam czy ma poratować, bo w kielni pustkami lata On mówi a co ja twój tata? I tak życie mija mi z ziomem Codziennie godzinne aferki tu kroje A potem znowu myślę sobie co za pojeb Podjeżdżamy pod interka, bo tanio jest Wszystkie dziewczyny patrzą na nas, co za flex Nagle czuje mocny plaskacz i płacz włącza się To mama, znów zaspałeś, do szkoły leć! Więc okazało się, że to wszystko śniło mi się Ale może kiedyś znajdę ziomka co zaopiekuje mną się Może pojedziemy podriftowac na offroadzie A może zostanę biznesmenem nie mając znajomych w groundzie I tak życie leci mi se Lecz ma nadzieja na ziomka nigdy nie skruszy się, pozdro