tekst piosenki
Refren:
Wyjebało bezpieczniki — koniec systemu, koniec gry,
Nie masz już dostępu do mojego życia, mojej krwi.
Przez lata wysysałaś wszystko, co mogłem ci dać,
A teraz patrz — stoję wyprostowany, a ty znikasz jak dym i strach.
Zwrotka 1:
Byłem twoją linią ratunkową, twoim punktem alarmowym,
Dzwoniłaś zawsze wtedy, gdy życie paliło cię ogniem.
Trzecia rano — dramat, łzy, chaos, krzyk,
A ja jak pojebany siedziałem i zbierałem cię z rozsypanych myśli.
Rano praca, zmęczenie, oczy czerwone jak sygnał stop —
Ale ty nie widziałaś nic poza sobą, jakby świat był twoją jedyną grą.
Robiłem za tłumacza, za tarczę, za wsparcie, za jebane „wszystko”,
A ty traktowałaś to jak usługę all-inclusive, nie widząc, że wewnątrz umieram po cichu.
Miałem serce otwarte — ty miałaś otwarte dłonie,
Zawsze wyciągnięte po coś, nigdy po to, żeby dać.
W twoim świecie to ja byłem fundamentem,
Ale w moim — zaczynałem znikać, rozpadać się, gasnąć jak neon bez prądu pod żarciem deszczu.
Refren:
Wyjebało bezpieczniki — koniec systemu, koniec gry,
Nie masz już dostępu do mojego życia, mojej krwi.
Przez lata wysysałaś wszystko, co mogłem ci dać,
A teraz patrz — stoję wyprostowany, a ty znikasz jak dym i strach.
Zwrotka 2:
Jeden raz — tylko jeden, kurwa, raz — nie pomogłem,
Bo życie mi się posypało jak domek z kart,
A ty od razu zrobiłaś ze mnie winnego całej twojej historii.
Rozniosłaś po rodzinie bajki, że cię zostawiłem,
Jakbyś przez wszystkie te lata to ty nosiła moje ciężary na barkach.
Słyszeć te kłamstwa bolało,
Ale gorsze było to, że uwierzyłaś w nie sama.
Jakby twoja wygoda była ważniejsza niż prawda,
Jakby obraz „złego wujka” dawał ci więcej niż wdzięczność za to, co zrobiłem.
Masz czas na ludzi, którzy mają cię w dupie,
Na głupoty, na rozmowy bez sensu, na pierdoły,
Ale dla mnie — nigdy, dopóki nie dopierdoli cię życie mocniej.
Wtedy nagle pamiętasz mój numer, mój głos, moje serce,
Ale to już kurwa nie działa, bo ten system padł.
Przez lata myślałem, że rodzina to coś więcej niż słowo,
Że jak daję z serca, to wróci — choćby w najmniejszym geście.
Ale od ciebie wracała tylko cisza,
Albo prośba o pomoc, albo pretensja, albo obietnica, że „od jutra będzie inaczej”.
Kurwa, jutra nigdy nie było.
Refren:
Wyjebało bezpieczniki — koniec systemu, koniec gry,
Nie masz już dostępu do mojego życia, mojej krwi.
Przez lata wysysałaś wszystko, co mogłem ci dać,
A teraz patrz — stoję wyprostowany, a ty znikasz jak dym i strach.
Zwrotka 3:
Wiesz, co dzisiaj widzę?
Że ratowałem człowieka, który nawet nie chciał płynąć,
Bo łatwiej było mu płakać i dzwonić,
Niż wziąć odpowiedzialność i przejąć ster.
Masz dwie prace, chłopa, nowe życie —
A dalej wpadasz w długi jak w czarną dziurę.
I dalej myślisz, że ktoś cię z niej wyciągnie.
Ale już nie ja.
Koniec systemu.
Zamknąłem port, odłączyłem zasilanie, odciąłem kabel.
Teraz chronię siebie,
Bo mam prawo żyć, kurwa, bez tego ciężaru.
Mam prawo oddychać bez poczucia, że jestem tylko twoim planem awaryjnym.
Mam prawo iść naprzód,
Nawet jeśli ty zostaniesz w miejscu, które sama dla siebie wykopałaś.
Refren (final):
Wyjebało bezpieczniki — koniec systemu, koniec gry,
Nie masz już dostępu do mojego życia, mojej krwi.
Przez lata wysysałaś wszystko, co mogłem ci dać,
A teraz patrz — stoję wyprostowany, wolny, silniejszy niż strach.
To koniec systemu,
A początek mojego życia —
W którym nie ma już miejsca dla ciebie.