Lyrics
[Verse]
Twoje ręce drżą, jak stary telewizor,
Głowa pełna chmur, niczym miejscowa mgła.
Mówiłeś to koniec, słowa jak z kina horror,
Twoje życie wygina się jak biedny kobra.
[Verse 2]
Spójrz w lustro, zobacz trupa skórą krytego,
Duszę sprzedałeś, zysk niewielki z tego.
Ćpunem być gorzej niż kryminał w brudnej uliczce,
Winny swoim słabościom, znalazł się na szpiczce.
[Chorus]
Koniec walki z nałogiem, sam wybierasz drogę,
Uwierz mi, życie kręte jest, to nie jest proste.
Upadek blisko, kiedy rękę podajesz mu znowu,
Czas wstać z kolan, nie ma już miejsca dla bólu.
[Verse 3]
Twoje sny kruszą się, niczym stare budowle,
Każda dawka szkodzi, jak trucizna w dozowni.
Kłamstwa w ustach, słowa bez pokrycia,
Straciłeś kontrolę, jak pilot bez sterowania.
[Verse 4]
Każda dawka zrobi cię bardziej niewidzialnym,
Rok po roku, jesteś coraz bardziej żałosny.
Wykop sobie grób, bo wpadłeś w czarną jamę,
Na ratunek sam sobie, zanim wpadniesz w czarne kłamstwo.
[Chorus]
Koniec walki z nałogiem, sam wybierasz drogę,
Uwierz mi, życie kręte jest, to nie jest proste.
Upadek blisko, kiedy rękę podajesz mu znowu,
Czas wstać z kolan, nie ma już miejsca dla bólu.