歌詞
[OSOBA A – wjeżdża jak taran, głos szorstki, wkurwiony]
No powiedz mi, kurwa, w końcu czego ty chcesz?
Bo kręcisz tu jak pizdeczka, co boi się choć raz powiedzieć sens.
Ja walę w ryj prawdę — ty tańczysz wokół zdań jak pajac,
Gadasz jakbyś miał kaganiec, serio, człowieku, przestań.
Masz coś do mnie? To pierdol wprost, bez tych gierek śmiesznych,
Bo mam wrażenie, że układasz kłamstwa jak puzzle w swoim mieszkaniu w ciemni.
Nie dawaj ludziom złudzeń, kiedy wiesz, że nie dasz im szans —
Bo wyglądasz jak typ, co sprzedaje marzenia, a sam spierdala w las.
[OSOBA B – kręci, dusi słowa, ton miękki]
Nie no, ziomek… spokojnie, ja tylko… ja nie wiem.
Nie chciałem nikogo ranić, serio, to wyszło inaczej.
Nie tak jak myślisz… ja próbuję po prostu delikatnie,
Nie chcę robić dramy, wiesz? To nie jest takie łatwe.
[OSOBA A – agresja rośnie]
Delikatnie? Ty jesteś delikatny jak szkło w dupie,
Wiecznie coś owijasz, a prawda stoi obok, patrzy i pluje.
Kurwa, weź się ogarnij — każdy wie, czego chce,
Tylko niektórzy mają jaja, inni chowają mordę we mgle.
Mówisz, że nie wiesz? To pierdolona wymówka dla tchórzy!
Jakby cię prawda miała ugryźć, a ty po ścianach próbujesz się wślizgnąć i uciec.
Człowieku, twoje ściemy walą na kilometr jak padlina w bloku,
A ty jeszcze próbujesz grać niewinnego? Nie rozbawiaj mnie, bo mnie nosi.
[OSOBA B – zaczyna się łamać, podnosi głos]
Dobra, kurwa, może faktycznie kręcę — no i co?
Może boję się, że jak powiem wprost, to wszystko spłonie, wiesz?
Ty masz wyjebane, idziesz jak buldożer, rozwalasz wszystko, co stoi,
A ja stoję w miejscu, bo nie wiem, która decyzja mnie zaboli.
Ale nie drzyj na mnie mordy, nie jestem twoim psem!
Ja też mam swoje bitwy, w głowie mam pierdolony dym.
Chciałem dobrze, ale chyba sam nie wiem, jak to powiedzieć,
Bo za każdym razem, gdy próbuję, czuję, że mogę kogoś spierdolić przy okazji.
[OSOBA A – tnie jak brzytwa]
Życie, kurwa, nie jest delikatne — życie cię jebnie, jak staniesz za wolno,
Więc przestań udawać filozofa, bo twoje mądrości brzmią jak memy z telefonu.
Albo wstajesz i mówisz, co naprawdę ci leży na wątrobie,
Albo toniesz we własnym strachu jak szczur, co nigdy nie odważył się wyjść na drogę.
Zrozum: ludzie przez takie twoje "nie wiem" tracą czas i nerwy,
Ty im dajesz iskierke, a potem kopiesz w serce, zostawiając przebieg spierdoloną werwę.
Nie masz odwagi? To powiedz to, kurwa!
Ale nie rób z siebie świętego, bo ta aura fałszu już dawno ci z gardła wycieka.
[OSOBA B – ostatnia próba obrony]
No dobra… może faktycznie jestem obsrany strachem.
Może każdy mój ruch to walka z samym sobą, rozkładam to w myślach jak łachy.
Może nie jestem tobą, może nie mam twojej twardej skóry —
Ty jak walniesz, to huk, a ja tonę w analizach, martwiąc się o czyjeś fochy.
Ale nie myśl, że kręcę dla zabawy, że jakoś mnie to jara,
Ja po prostu nie chcę być tym skurwysynem, który komuś życie rozwala.
Czasem myślę, że prawda to kula w łeb, a ja nie chcę nikogo zastrzelić —
Ale przysięgam, kurwa, próbuję… tylko moja głowa mnie dusi i dzieli.
[OSOBA A – finalna, brutalna pointa]
Tylko że prawda, bracie, i tak do ciebie przyjdzie po nocy.
Możesz ją chować pod kołdrą, ale ona cię dopadnie, złapie za oczy.
Więc przestań srać ogniem i zacznij mówić jak facet,
Bo inaczej nikt cię nie potraktuje serio — będziesz tylko cieniem własnej maski, kumasz?
Ja nie chcę twoich ładnych słów, chcę tego, co masz w głowie —
Brudne, popękane, prawdziwe — nawet jeśli to brzmi jak wyrok, surowe.
Więc zanim znowu zaczniesz pieprzyć te swoje kręcone historie,
POWIEDZ, KURWA, W RYJ:
Czego chcesz. Kogo chcesz. I dlaczego nie masz odwagi tego powiedzieć.