歌詞
[Zwrotka 1]
W firmie Solid zmiana się znów zaczyna,
Patrycja wbiega — bohaterska twarz, powiewa peleryna.
Odważna, szybka, w akcji mistrzyni,
Nawet wszystko sięgnie, jak stanie na drabinie lub skrzyni.
Małgosia w recepcji jak babcia kochana,
Z kawą w ręku, dzień rozgania,
A Dorota… głos jak drzwi skrzypiące
Krzyknie “Halo!” — i wszystkie zombi nie są już śpiące.
[Refren]
Hej, Solid, Solid, tu cyrk się toczy
Nowego pracownika recepcji nie zobaczysz na oczy.
Hej, Solid, Solid, nie ma czasu na drzemki,
Czas pilnować, sprawdzać i ładować - kierowców z drugiej ręki.
[Zwrotka 2]
Krzysztof groźny, lecz czasem promiennie roześmieje,
W wolnej chwili w zakładach się grzeje,
Jakub łysy, wesoły, z uspokajającym szlugiem mlody tata,
Żartem z dupy Cię trafi jak z armata!
Margo chaotyczna, lecz z sercem dba o detale
Opowie sto historii… i jeszcze w zapale,
Przy wejściu pan Grzegorz krzyżówkę rozwikła,
A Witold marzy by nowa wędka dużą rybę pykła.
[Refren]
Hej, Solid, Solid, tu cyrk się toczy
Usunięcie posterunku znów się odroczy.
Hej, Solid, Solid, nie ma czasu na drzemki,
Czas pilnować, sprawdzać i ładować - kierowców z drugiej ręki.
[Zwrotka 3]
W środku Andrzej — spokój i klasa,
Obok Natalia — w głowie wciąż ma kaca.
Raz maluje, raz rozpierdoli coś
Nadgodziny? Proszę bardzo, chyba że do zabrania jest z pobocza borsuk lub łoś.
A Stefan… ach, Stefan to gwiazda hali,
Okulary w nocy? To styl idealny!
Pół zmiany jak ninja się przemieszcza, pół na monologu,
Ale wszyscy go lubią, nie brakuje mu uroku.
[Refren]
Hej, Solid, Solid, tu cyrk się toczy
Nowego pracownika recepcji nie zobaczysz na oczy.
Hej, Solid, Solid, nie ma czas nie gra roli
Im dłużej tu siedzisz, tym bardziej cię popierdoli.
[Bridge — absurdalny, rozkręcający się]
Ktoś znów dzwoni, ktoś znów krzyczy,
Natalia farbą drzwi pomalowała w nocy!
Patrycja biegnie, Jakub idzie na szamke
Margo szuka mapy… żeby znaleźć własną szafkę.
[Ostatni refren — w wersji “wszyscy razem”]
Hej, Solid, Solid, niech muzyka nas niesie,
Tu się śmieje Grzegorz, a Stefan w toalecie!
Hej, Solid, Solid, nie wa wody, zapchany szalet.
Bo tu każdy dzień… to nowy kabaret.