Łańcuszki z nici czasu plotę, samotne minuty nabieram na druty, z godzin bez ciebie robię serwetę, każdą skrapiam łzą miękką, potem długo prasuję na sercu.
Z tego czekania obrusy powstaną, złotymi myślami poprzetykane. Czarnej nocy narzuta jest ciężka. Ubrana w blask księżyca nawlekam gwiazdy na nitkę i...czekam...
Łańcuszki z nici czasu plotę, samotne minuty nabieram na druty, z godzin bez ciebie robię serwetę, każdą skrapiam łzą miękką, potem długo prasuję na sercu.