Text
[Verse]
Cień na murze, w głowie burze,
Szelest banknotów, jak fale w kałuży.
Wciągam smog, jakby to był tlen,
Ulice mówią – "Nie znikniesz, nie".
Buty ciężkie, asfalt parzy,
W nocy świateł wir, jak w starym kinie na plaży.
Czas to złodziej, kradnie mi sny,
Chcę coś więcej, niż te brudne dni.
[Prechorus]
Cegła na cegle, mury rosną w ciszy,
Złote klatki, a dusza wciąż piszczy.
[Chorus]
Cień na betonowym murze,
Nadzieja w słońcu, które już nie wróci.
W kieszeni drobne, a w sercu burze,
Biegnę przed siebie, choć coś mnie dusi.
[Verse 2]
Zegar tyka, sekund nie słyszę,
Kroki odbijają się w pustym korytarzu życia.
Blizny na rękach, jak mapa marzeń,
Każdy krok w przepaść, każdy dzień to hazard.
Nie pytaj czemu, bo nie wiem sam,
Przez głośniki dudni bas, jakby to był plan.
Głowa pełna dymu, świat wiruje,
Gdzieś za rogiem, czas się wciąż katuje.
Musikstyle
rap, male vocals, mroczny, elektroniczny, trap, ciężki bas