[Verse 1] Moje mordy za mną bo dla nich jestem coś wart Baby face mam mach trzy palę po trzy maszki Z tej strony Franklin nie znasz to się zamknij do szuflady chowam jak skarby z wersami kartki nie marnuje szansy, pionki wypierdalam z planszy goude leje w piątek a w sobote wale wiadra Łeb porysowany przez moje chore zajawki Obrałem za cel rozjebać wasze czaszki Wkładam w to duszę więc o diabła nie muszę się martwić proste bity kasety i kompakty nie miałem łolkmena To nie to nie żarty chłopak z małego miasta katuje membrany wrzucam z dupy sobie specyficzne barsy Jak pokebole wiec łap i zawrzyj wargi spizgany jak Brok topy jak balbazaury Hasz ogarnia mi Asz czalizard pali blanty W takim składzie mogę iść do alabastry Jestem jak psajdak chuj wie co mi wpadnie do bańki
[Bridge] Czik czik pał! wyjebane w hajsy wielcy ołdżi pokolenie pseudo gangsty a tylko na chacie w drzwiach tykali klamki Śmieszne szajki temat zmieszany z lekami Codziennie inny cyrk ale te same małpy gram główną rolę czapka wpierdolka okularki miałem być rozjebany ale im nie pykło jestem bardziej wyszczekany jakbym szedł z bratem szukać farsy jestem asem w talii ja rozdaje karty to nie poker Franklin nie jest żółwiem z bajki na nogach stare skoki nie kurwa nowe najki decybele w akcji dwieście procent pasji bass stopa werbel i kilka sampli zdolność do lirycznej wizualizacji to nie to nie szanty chore chore jazdy nie pytaj skąd się wziąłem rapowałem w łonie matki nie potrzebuję paczki nie do podjebania mam styl nie do podjebania mam skill
[Chorus] tak się kurwa tańczy nie chce być jak każdy młody jeszcze jestem głupi i uparty psy szczekają na mnie dupą chleb mi rzucają kaczki nie mam uprawnień nawet na jebane taczki
[Verse2] nie chodzę na randki mam dupę w typie psychofanki ona ma coś z psychopatki mam taki fetysz zębami zdejmować jej majtki wyjebane w to co pierwsze, mleko czy płatki jak byłem mały do zabawy starczało kilka kapsli kolędowałem nie raz nie dostałem kaski więc srałem na wycieraczki spierdalałem piwnicami przed sąsiadami po ciemku jak wampir Psuło się nie raz przed blokiem stare ławki chodziło się na szabry, bo kradzione smakuje najlepiej a najlepiej jak obyło się bez przypału u matki ciągle mi mówili, Daniel weź się ogarnij co było nie wróci skuty czuję miłość do sztuki a lufy zgrzewałem jak brakowało baczki jarałem sam w chuj najwięcej na kwadracie mojej babci wyjebane w lajki nie pozdrawiam, podpisano, jedyny taki w Małopolsce, dwukropek Franklin